Marcel ma już 3 miesiące!
Tak, czas upływa zaskakująco szybko i z malutkiego noworodka nasz Marcel zmienił się już w prawdziwego niemowlaka. Myślę, że wpływ na to ma fakt, że noce upływają bardzo szybko, a dni są coraz krótsze z racji jesienno-zimowego okresu. Na szczęście nie było tak źle, jak się obawiałem – ktoś na górze zadbał o to, by nasze dziecko było naprawdę grzeczne i dopasowane do możliwości rodziców 😉
Rodzina oszalała na punkcie niemowlaka
Nie powiem, że się tego nie spodziewałem, jednak rozmiar zachwytu nad Marcelem mnie zaskoczył, szczególnie z „mojej strony”. Spodziewałem się, że moja mama, świeżo upieczona babcia oraz młodsza siostra będą się rozpływać nad bobasem, ale ze względu na to, że na co dzień w żłobku mają do czynienia z równie małymi dziećmi, spodziewałem się umiarkowanego zachwytu. A tutaj ogromne zaskoczenie – Marcel stał się ich oczkiem w głowie, a kupowanie dla niego nowych ubranek największą frajdą.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku rodziny od strony Martyny, gdzie ostatni niemowlak ma obecnie 19 lat. Tak jak moja mama i siostra walczą ze sobą o to, kto dłużej ponosi Marcela i dłużej się z nim pobawi, tak samo mama Martyny i jej siostra zabiegają o możliwość jak najdłuższego noszenia bobasa. Prawdziwa korba w ciapki… ?
Warto kupić sobie dodatkowy dysk
W pierwszych miesiącach po urodzeniu bobas zmienia się najbardziej. Z tego też powodu codziennie robimy mu kilka zdjęć – jak śpi, bawi się, leży, itp… Każde z nich zajmuje dobrych kilka MB, a pomnożenie tego przez kilkadziesiąt dni sprawia, że dysk twardy w laptopie woła o dodatkowe miejsce. Szczególnie, jeśli dodatkowo sprzęt ten służy do pracy, gdzie także potrzeba trochę miejsca na dane…
W moim przypadku ratunkiem jest dysk NAS, który stoi w naszym pokoju, na który przesyłamy co jakiś czas zdjęcia oraz wrzucamy wszystkie „relacje” z wydarzeń, jak np. chrzciny. Poza tym, dodatkową kopią są Zdjęcia Google, na które przesyłane są fotki wykonane telefonem w oryginalnym rozmiarze (choć wiąże się to z koniecznością wykupienia dodatkowego miejsca – 2TB w Google One oznaczają wydatek rzędu 470 zł / rok).
Noce nie są takie złe – o ile nie jesteście na butelce, a żona jest wyrozumiała
Powiem szczerze, że najbardziej bałem się o sen. Szczególnie, że dość sporo nasłuchałem się o kolkach, dzieciach, które nie chcą spać i wymęczonych tatusiach, którzy po nieprzespanej nocy musieli iść do pracy. A ja tak lubię spać…
Na szczęście, tak jak napisałem wcześniej, ktoś na górze musiał zadbać o to, by Marcel „z charakteru” dopasowany był do naszych możliwości. Śpi spokojnie (o ile nie ma pełni), budzi się na szybkiego „cyca” i w zasadzie 8 godzin snu dla mnie to norma – ja go nie nakarmię, więc tutaj wszystko spada na Martynę, która radzi sobie wyśmienicie. Moją rolą zostaje tylko pobudka w okolicy godziny 7, przebranie Marcela i zabawa z nim przez godzinę, kiedy mamusia sobie dosypia…
Czas wolny istnieje, ale trzeba go znaleźć
Jeśli ktoś powiedział Wam, że dziecko oznacza koniec wolności i znajomych, to srogo Was okłamał. Nie ma żadnej przeszkody, by wybrać się z dzieckiem do znajomych, na grilla, do restauracji… no może za wyjątkiem ewentualnych kwestii związanych z karmieniem przy znajomych lub w miejscu publicznym, ale to już indywidualna sprawa. Nie ma nawet problemu z tym, żeby mama lub tato wyszli spotkać się ze znajomymi bez dziecka – oczywiście w przypadku mamy maksymalna przerwa od bobasa wynosi tyle czasu, ile jest on w stanie wytrzymać bez jedzenia (potem ewentualne karmionko i powrót do spotkania).
Im jednak dziecko większe, tym naprawdę łatwiej jest robić inne rzeczy, ze względu na to, że coraz bardziej potrafi się on zająć sam sobą. Podczas gotowania będzie zainteresowany tym, że krzątacie się wokół niego. Tak samo podczas sprzątania. Na grillu raczej będzie spał, podobnie jak na spacerze. U znajomych natomiast… to już zależy od tego w jakim jest humorze – może spać, może się cieszyć z tego, że jest w nowym miejscu, a może wymagać od Was, żeby go trzymać na rękach tak, by widział wszystko co się dzieje. W każdym razie – nie będzie przeszkadzał.
Seriale akcji nie dla dziecka
W trakcie krótkiego czasu bycia rodzicem popełniliśmy jeden duży błąd, który na szczęście szybko udało nam się naprawić. Myśleliśmy, że usypiając Marcela możemy spokojnie oglądać sobie seriale na Netflixie, które tak bardzo lubimy (jednocześnie dbając o to, by on miał telewizor zasłonięty). To był nasz wielki błąd.
Marcel oczywiście zasypiał w czasie ich trwania, choć trwało to dłużej niż zwykle – zamiast o 20/21 spać, zasypiał koło 22. Dodatkowo przez to, że w serialach o superbohaterach często zdarzają się niespodziewane dźwięki, a światło w pokoju miga, Marcel zaczął miewać koszmary (a przynajmniej tak nam się wydaje). Na szczęście powrót do normalnego trybu szybko poprawił sytuację i na razie seriale sobie odpuściliśmy…
Nie taki makaron, jak może się wydawać
Z każdym miesiącem Marcel jest coraz silniejszy i coraz przyjemniej spędza się z nim czas. Na początku bobas tylko spał i jadł, a trzymanie go było jak trzymanie rozgotowanego makaronu – łatwo się przelewał przez palce (stąd taki tytuł). Czasem pooglądał sobie tego, kto go aktualnie trzyma, ale bez większej fascynacji. Z czasem jednak zaczął coraz bardziej starać się komunikować i reagować na to, co się z nim robi.
Teraz bardzo cieszy się z zagadywania lub zabaw, informuje po swojemu, gdy coś mu się nie podoba i stara się być bardzo towarzyską osobą. Przyznam szczerze, że dopiero teraz zaczynam rozumieć „uśmiech bąbelka” – mnie on całkowicie rozbraja i sprawia, że naprawdę nie chcę kończyć się z nim bawić 😀