Dobrze by było, żeby bombelek zajął się chwile sobą, ale nie chcesz mu włączać bajek? Książeczki są fajne, ale zajmują dziecko na mniej więcej 2 minuty? Brzmi znajomo? Oczywiście! Idealnym rozwiązaniem tutaj okazuje się Albik. Mimo, że zestaw jest przeznaczony dla dzieci w wieku około 3-4 lat, to nasz mały intelektualista bawi się nim doskonale. Co to właściwie jest ten Albik? Zapraszam do wpisu!
Albik – co to jest?
W dużym skrócie można powiedzieć, że jest to urządzenie w kształcie pióra, które czyta dzieciom bajki zamiast nas. Ma ono oczywiście wiele innych zastosowań. Można na niego nagrać też bajki w formie audiobooka i traktować go po prostu jako odtwarzacz mp3.
Czytanie książeczek polega na tym, że przykłada się “pióro” do ikonki włączenia w książeczce, a następnie dotyka się różnych obrazków. W zależności od wybranego trybu Albik będzie odtwarzał dźwięki (np. odgłosy zwierząt), krótkie teksty opowiadając historyjkę, ciekawostki lub quiz z zagadkami.
Całe urządzenie to zaledwie kilka przycisków fizycznych na “piórze”, które zbliża się do różnych obrazków. Zasady działania, metodą prób i błędów, jest w stanie ogarnąć nawet 2-letni Marcel, co oznacza, że obsługa jest naprawdę prosta i intuicyjna.
Jaki wiek dziecka będzie odpowiedni do zabawy Albikiem?
Marcel jest dość ogarniętym 2-latkiem wiec nie zagwarantuję, że urządzenie jest przeznaczone dla każdego dziecka w tym wieku. Ba. Z tego, co czytałam na różnych grupach, nie są nim zainteresowane niektóre 6-latki. Rodzice piszą, że zajmuje dziecko na 5 minut i koniec. Ich pociechy wolą tradycyjne książeczki, które przeczyta im ktoś “żywy”.
Mam wrażenie, że im młodsze dziecko, tym większa ciekawość. Jeśli więc miałabym sugerować wiek, od jakiego sprawdzi się Albik to zdecydowanie napiszę, że dla 2-latka intelektualisty i ciekawego świata 3-latka.
Przewagą Albika nad Mamą czy Tatą jest to, że żaden dorosły nie jest w stanie odtworzyć dźwięku sowy. słonia lub innego zwierzęcia. “Huhu” czy “trututu” jest zastępowane nagraniem zwierzęcia. Dla mniejszych dzieci sprawdzi się też książeczka z piosenkami. Właśnie ona wkręciła TechSyna jako pierwsza, a potem to już poszło samo…
Jak wygląda zabawa TechSyna?
Szczerze przyznam, że to niesamowite patrzeć, jak przez kilka miesięcy z ledwie gadającego bobasa Marcel zmienił się w snującego monologi i zadającego pytania chłopca. Zmianę widać też w tym, jak bawi się Albikiem.
Na początku, najbardziej pochłaniały go książeczki najprostsze – piosenki oraz przygody pieska Azorka. Piosenek po prostu słuchał, a ze “Zwierząt na wsi” odtwarzał dźwięki wszystkich zwierząt, jakie spotykał Azorek. Potem przyszła pora na wysłuchiwanie dialogów.
Następnie zaczęło się rozwiązywanie najprostszych quizów, np. wskaż płot, wskaż okno. Kolejny etap to trudniejsze quizy w prostszych książeczkach oraz zainteresowanie książeczkami trudniejszymi, na przykład “Świat zwierząt”. Określam je jako trudniejsze, bo teksty odtwarzane przez urządzenie są dłuższe, dziecko musi potrafić skupić uwagę. Dodatkowo ilustracje są bardziej rozbudowane, nie jest to już “kilka kresek na krzyż”.
Obecnie TechSyn nie tylko chętnie słucha dłuższych tekstów, jak np. ciekawostki o dzikich zwierzętach, ale też powtarza nazwy zwierząt czy wydaje dźwięki których my, TechRodzice, wcześniej nawet nie znaliśmy. Przykładowo: wskazuje coś, co TechMama określiłaby jako sowę, a tu Albik mówi, że to puchacz, więc on powtarza to słowo, a potem robi “uhu uhu”.
Marcel potrafi już nawigować pomiędzy funkcjami, wybiera to, czego akurat oczekuje. Wie też, że jeśli chce zmienić książeczkę musi zacząć od pierwszej strony i nakierować na symbol włączenia. To naprawdę bardzo miłe patrzeć jak dziecko potrafi się same sobą zająć, a w dodatku ma przy tym kawał dobrej zabawy. Dodatkowo budująca jest świadomość, że jest to dla niego rozwijające.
Dostępne książeczki (i inne zabawy)
Przyznam się teraz, że Albika nie kupiłam. Przypadkowo natrafiłam na niego w internecie i zagadnęłam o niego koleżankę. Matka ta jest “w dzieciach na dalszym etapie” niż ja (czyli po prostu ma starsze dzieci). Okazało się, że nie tylko zna ona ten wynalazek, ale nawet go ma i może mi pożyczyć! Super ;D
Zanim zobaczyłam jak Albik podoba się synowi, bałam się wydać 200 zł na sam zestaw startowy, nie mówiąc już o kolejnych złotych monetach wydanych na książeczki. “Zestaw startowy” to pióro + książeczka (można też kupić samo pióro). Najtańsze książeczki (małe) to około 20/30 zł, a te większe to już wydatek rzędu 50 zł – 80 zł. Tanie to nie jest, zgadzam się. Jednak mamy gotowe pomysły na prezent dla siebie albo dla osób, które pytają “co mu kupić w prezencie” 😀
Tworząc ten wpis zauważyłam, że dostępne są też puzzle, które działają podobnie jak książeczka. Najpierw dziecko układa puzzle, a potem może dowiedzieć się co widzi na obrazku. Moim zdaniem super opcja dla starszych dzieci (puzzle są 100 elementowe). Dodatkowo, na urządzenie możemy też nagrać swój głos podczas czytania ulubionej książeczki i potem odtwarzać go przy pomocy naklejek.
Ciekawostka: jeśli boisz się, że nie będziesz mógł słuchać swojego głosu, to dla starszych dzieci proponuje po prostu podłączyć słuchawki 😀 Jak już wspomniałam wcześniej, można też wgrać audiobook.
UWAGA! Albik jest kompatybilny tylko z komputerami z system Windows.
A Ting?
Najprościej określę to jako tańszą alternatywę dla Albika. Zaznaczę jednak, że mamy znajomych, którzy używali Tinga, a jak zobaczyli u nas Albika to zdecydowali się na zmianę (bo byli niezadowoleni z tamtego). Jakie są różnice? Szybki research w internecie mówi, że Albik ma więcej nagrań, jest łatwiej dostępny i ma ładniejsze ilustracje. Uważam jednak, że warto pooglądać, jak działają oba, np. na youtube, żeby mieć porównanie. Niestety nie miałam w rękach Tinga, żeby napisać tu o nim coś więcej.
Sam Albik natomiast spodobał nam się na tyle, że napisaliśmy list do Gwiazdki i TechSyn znajdzie pod choinką zestaw ze zwierzętami oraz “Interaktywne Środki Transportu”. Na kolejne okazje zamierzamy mu dokupować kolejne książeczki!
A co Wy sądzicie o takich rozwiązaniach? Czy byłby to dobry pomysł na prezent dla Waszego dziecka?