Czy ktoś z Was robił sobie test ile jest w stanie wytrzymać bez telefonu? Ja nie mam tyle odwagi 🙁 Przyznam szczerze, że przez to, że aplikacje dotyczą chyba każdego możliwego obszaru to bez telefonu czuję się jak bez ręki. W tym wpisie chciałabym podzielić się tymi, których używam najczęściej. Będą one przydatne dla każdej osoby, która musi sobie radzić z codziennością w bardziej mobilny sposób.
Spacerek
Aplikacją, której kiedyś używałam bardzo wiele, a teraz zdecydowanie mniej jest Feedly. Dlaczego? Staram się ograniczać prowadzenie wózka jedną ręką. Zdarza mi się jednak często przeglądać nagłówki artykułów podczas karmienia i co ciekawsze czytać. Jest to prosty czytnik RSS, który przydaje się gdy chcemy być na bieżąco z technologicznym światem, a nie mamy czasu przeglądać tysiąca stron z tech-nowinkami (i nie tylko).
Warunki życia się zmieniają i można powiedzieć, że dzięki temu na nowo odkrywam aplikacje, których używałam już wcześniej. Minimalizowanie czasu prowadzenia wózka jedną ręką spowodowało, że bardziej doceniłam aplikację Spotify. Zna ją chyba większość osób, ale używają ją głównie do słuchania muzyki. Ja odkryłam podcasty. Jest to idealne rozwiązanie dla osoby, która wychodząc na codzienne spacerki poznała już każdy liść w parku i chce od życia czegoś więcej 😀 . Ogromną zaletą Spotify jest to, że działa w tle. Bardzo chętnie słuchałabym filmików na youtube, ale niestety nie działa on z wygaszonym ekranem. Musiałabym mieć non stop odblokowany telefon i trzymać go w kieszeni z ryzykiem miss klicków czy też na pokrywie od wózka z ryzykiem upadku na wybojach. Kasia Gandor, której twórczość bardzo lubię zaczęła wrzucać swoje nagrania także jako podcasty i dzięki temu mogę sobie poszerzać horyzonty, a ręce mi przy tym nie odmarzają 🙂
Oczywiście nie jesteśmy totalnymi hipsterami i Spotify używamy także w domu do słuchania muzyki. Podczas codziennych obowiązków nie lubię słuchać podcastów, bo nie mogę się skupić. Dzięki podpięciu aplikacji pod głośnik od Google od 1 grudnia lecą u nas świąteczne piosenki.
Notatki
Kolejna apka, Google Keep przydaje mi się już od bardzo dawna. Zapisuje tam wszystkie moje wolne myśli, notatki. Oczywiście czasami robię to też w bardziej tradycyjny sposób (kartka i długopis 😛 ). Czuje się jednak pewniejsza gdy mogę ją mieć zawsze przy sobie, szczególnie, że obecnie głównie używam jej do robienia listy zakupów. Ogromnym plusem aplikacji jest możliwość udostępniania notatek do współtworzenia. W ten sposób nie muszę pisać mężowi listy w wiadomości, albo robić zdjęcia lodówki. Wystarczy, że napiszę “Zrób zakupy jak będziesz wracał – lista na keep”. Notatki można przypinać na górze, nadawać im kolory czy też dodawać etykiety.
Kiedyś wpadłam na pomysł, że zrobię sobie z niego mini książkę kucharską. Dodawałam przepisy, a do nich etykiety takie jak gotowanie, pieczenie, na słodko, na słono. Oczywiście po jakimś czasie przestałam, bo są aplikacje specjalnie do tego stworzone. Nie zmieniło to jednak faktu, że jest to jedna z najczęściej używanych przeze mnie aplikacji.
Gotowanie, wszędzie gotowanie
Aplikacją, którą jest przeznaczona do zbierania przepisów w jednym miejscu jest Fooder. Jak sami o sobie piszą “Twoje wszystkie ulubione przepisy w jednym miejscu”. W sumie się z tym zgadzam. Oprócz standardowych etykiet typu “obiad”, “śniadanie”, czy “bezmięsne”, dodałam sobie też taką “wypróbowane”. Oznaczam nią wszystkie przepisy, które zrobiłam i przypadły mi do gustu. Bardzo przydatne. Dodatkowo bardzo użyteczną funkcjonalnością jest udostępnianie przepisów ze strony wprost do aplikacji. Cały proces dodawania przepisów widać w poniższej galerii.
Przy dodawaniu aplikacja sprawdza, czy wcześniej nie dodaliśmy już takiego przepisu i jeśli tak, to go nie powiela. Oczywiście można na niej zapisywać także przepisy z instagrama. Bardzo dużą zaletą jest także sposób zapisywania przepisów. Jeśli strona jest odpowiednio konfigurowana (wyodrębniona jest część ze składnikami), aplikacja wyszczególnia obszar “Składniki” oraz “Przygotowanie”. Należy wspomnieć też o tym, że aplikacja tworzy kopię tekstu. Dzięki temu gdy np. blog zniknie z internetu Ty nie tracisz swoich ulubionych przepisów.
Inspiracje
Podczas pisania tego wpisu zdałam sobie sprawę jak wiele aplikacji używam do zapisywania przepisów! Kolejna aplikacja to Pinterest. Aplikacja służy do zapisywania zdjęć ze stron. Do segregacji służą tablice. Oczywiście w moim przypadku kilka z nich dotyczy gotowania 🙂 Zaletą tej aplikacji jest strona główna, która dostosowuje się do tego na co ostatnio zapisujemy. Przykładowo, jeśli ostatnio zapisywaliśmy dużo zdjęć z meblami, to aplikacja podpowiada nam nowe zdjęcia, które mogą nam przypaść do gustu. Każda z tablic posiada zakładkę “Twoje Piny” oraz “Więcej pomysłów”, w której pokazywane są propozycje obrazków, które pasują do jej zawartości. Dzięki temu Pinterest to aplikacja z której czerpię wiele inspiracji. Używałam też inne aplikacje tego typu, ale algorytm sugerowania zdjęć tej najbardziej przypadł mi do gustu.
Inne
Jeszcze za czasów ciąży bardzo przydała mi się aplikacja Kalendarzyk. Jest ona przeznaczona bardziej dla pań. Panowie mogą ją wykorzystać aby wiedzieć kiedy spodziewać się cięższych dni u swojej kobiety 🙂 Polega ona na tym, że zaznacza się dni w jakie się ma okres. Aplikacja przelicza ile dni trwa nasz cykl, kiedy możemy spodziewać się dni płodnych oraz prowadzi statystki. Gdy już zaszłam w ciąże mogłam z łatwością do niej wrócić i znaleźć odpowiedzi na wszystkie trudne pytani lekarzy. Między innymi takie jak kiedy miałam ostatni okres (konkretnej daty nigdy nie pamiętałam, a tu wszystko szybko dostępne) albo ile średnio trwał cykl.
Zakupy
Uważam, że tego typu aplikację powinien mieć każdy sklep. Aplikacja Lidla – Lidl plus jest dla mnie strzałem w dziesiątkę. Daje ona możliwość nie tylko oszczędzania na zakupach dzięki kuponom i ofertom, ale także podglądu wszystkich paragonów. Dostęp do paragonów, to coś, co inne aplikacje powinny powinny skopiować od Lidla. Dzięki temu można na bieżąco sprawdzać jak często robimy zakupy oraz ile na nich wydajemy. Przyznam się, że z techTatą mamy na obu telefonach to samo konto, więc wszystkie nasze rodzinne zakupy zapisują się w jednym miejscu. Ma to tą zaletę, że po jego zakupach mogę skontrolować czy na pewno kupił to, co miałam na myśli. 😀
Przyjemność zamiast katorgi
Ostatnia pozycja to grupa aplikacji. Wszystkie służą dokładnie do tego samego, a niestety nie da się ich połączyć w jedno. Aplikacje do zakupów ubraniowych online. Szczerze przyznam, że gdyby nie zakupy online to na chrzciny poszłabym chyba w stroju kopciuszka. Z maleńkim dzieckiem naprawdę ciężko robić zakupy, szczególnie dlatego, że w wielu miejscach między wieszakami wózek się po prostu nie mieści. Dołóżmy do tego kilka innych klientów i szoping zamiast przyjemnością staje się istną katorgą. Z tej kategorii najchętniej używam te aplikacje: H&M,Zalando, Zalando Lounge, eObuwie.
Nosząc w kieszeni małe komputerki wszystko mamy non stop pod ręką. Znaliście aplikacje, które opisałam we wpisie? Zachęcam do testowania różnych aplikacji, bo warto 🙂