Po roku wspólnego mieszkania w 40-metrowym mieszkaniu i narodzinach Marcela, po długich namowach z mojej strony, zdecydowaliśmy, że kolejnym etapem będzie budowa domu. Pierwszym krokiem ku temu celowi było więc znalezienie odpowiedniej działki…
Jest to pierwsza część historii o budowie naszego domu, w której poznacie wszystkie etapy naszego boju o postawienie własnego lokum. Nie zabraknie tutaj przemyśleń, porad dla planujących budowę, wyszczególniania wszystkich wtop oraz (na ile będzie to możliwe) kosztów, jakie wiązały się z naszą budową. Nie przedłużając więc – zapraszam do lektury!
Poszukiwania działki – jakie mieliśmy oczekiwania
Gdy decyzja o budowie domu zapadła, musieliśmy zdecydować się, czego oczekujemy od miejsca, w którym będziemy chcieli zapuścić korzenie. Zaczęliśmy od wyboru, gdzie chcemy w ogóle szukać działki i od razu wiedzieliśmy, że to musi być na wschód od Wrocławia – dzięki temu będzie bliżej do naszych rodziców. Sam Wrocław odpuściliśmy – w 2019 roku ceny nieruchomości już zaczęły odjeżdżać możliwościom finansowym zwykłych ludzi. Potem wyszło, że jednak południowa część jest dużo droższa, niż ta północna, więc finalnie szukaliśmy działek na północnym-wschodzie, jednak nie dalej niż 5-10 km od Wrocławia (za blisko też się nie dało, bo ceny goniły tam Wrocław). Staraliśmy się szukać w miejscowościach, które mają względnie dużo połączeń z miastem – często kursujące autobusy podmiejskie lub pociąg.
Gdy już wybraliśmy „lokalizację” działki, nadszedł czas na przegląd dostępnych ofert. Od siebie polecam głównie OLX i otodom – tylko tam grunty były w sensownych miejscach i było ich najwięcej. Na grupach wybranych miejscowości na fejsie też się czasem trafiały, ale zdecydowanie były to marginalne ilości, a do tego trzeba byłoby dołączyć do naprawdę wielu grup. Dodatkowo warto też sprawdzać sobie przetargi gmin, gdzie pojawiają się czasem perełki (mieliśmy jedną fajną działkę na oku, ale minusem była napowietrzna linia energetyczna, którą musielibyśmy zapewne przesuwać na własny koszt – kilkadziesiąt tys. zł).
Oczywiście poza tym dużą rolę odgrywała potencjalna dostępność mediów i drogi dojazdowej, czyli ewentualne dodatkowe inwestycje, które musielibyśmy ponieść we własnym zakresie, jeśli takowe nie byłyby dostępne odpowiednio łatwo lub blisko. Nam na szczęście trafiła się wspaniała sąsiadka, która niesamowicie dużo ogarnęła w okolicy, dzięki czemu w momencie pisania tego tekstu wszystko jest ogarnięte – ale o tym później 🙂
Znaleźliśmy działkę! Co teraz?
Ze względu na to, że nam się nie paliło, to każdą działkę, która była w naszym pułapie cenowym jeździliśmy sobie oglądać, po czym dodawaliśmy ją do obserwowanych na portalu ogłoszeniowym. I właśnie w ten sposób, po około 3 miesiącach poszukiwań, udało nam się kupić ziemię, na której w przyszłości miał powstać nasz dom – właściciele mieli na niej hipotekę, którą chcieli spłacić, więc po prostu chcieli już ją sprzedać i obniżyli cenę o 30 tys. zł. Gdy tylko dostaliśmy powiadomienie o tym, błyskawicznie skontaktowaliśmy się z pośrednikiem, by zarezerwował nam działkę na czas weryfikacji wszystkiego.
Po sprawdzeniu ksiąg wieczystych, dowiedzeniu się, czy na tej działce możliwa jest w ogóle „łatwo” budowa domu i spotkaniu z bardzo miłą właścicielką działki (na którym to spotkaniu, po krótkich negocjacjach ściągnęliśmy z siebie koszty notarialne), umówiliśmy się na zakup. Tutaj spotkała nas oczywiście „wesoła” przygoda, bo po podejściu pod drzwi notariusza okazało się, że 3-miesięczny wtedy Marcel właśnie tak się „załatwił”, że musieliśmy wrócić do auta i go przebrać. Na szczęście notariusz i byli właściciele byli wyrozumiali, a po przybyciu na miejsce wszystko przebiegło szybko. Notariusz przeczytał dokument, podpisaliśmy się pod nim, wykonałem przelew, zapłaciłem PCC i było po temacie – zostaliśmy właścicielami 15-arowej działki pod Wrocławiem.
Działka kupiona. Co dalej, czy to już budowa domu?
Po zakupie działki oczywiście z aktem notarialnym trzeba było udać się „na włości”, celem uwiecznienia tej wiekopomnej chwili, po czym… zostało tylko odkładać pieniądze i szukać projektu domu, który będziemy chcieli tam postawić. Trochę spiesząc się od razu wziąłem geodetę celem przygotowania mapy do celów projektowych, przez co „wtopiliśmy” 600 zł, ale o tym więcej w kolejnej części dotyczącej etapu projektowego i wszystkich przygotowań z tym związanych 🙂
Jeśli macie jednak pytania dotyczące wyboru działki oraz poszczególnych etapów związanych z poszukiwaniem lub zakupem takowej, dawajcie śmiało znać w komentarzach. Budowa domu to zawsze wyzwanie i wiem, że obecna wiedza „wtedy” mogłaby znacznie ułatwić mi wszystkie kwestie z tym związane.