Klocki “LEGO” z Chin to temat, który na pewno nie raz Was zastanawiał. Jak z ich jakością? Czy są wszystkie elementy? Czy da się to w ogóle poskładać, skoro są znacznie tańsze, niż oryginalne wersje zamawiane w Polsce? Żeby odpowiedzieć na te pytania zamówiłem jeden zestaw, złożyłem i mogę podzielić się swoimi wrażeniami!
Klocki z Chin to nie LEGO, ale nie jest to też podróbka
Oryginalne klocki LEGO produkowane są w znacznej większości w Duńskiej fabryce. Nie oznacza to jednak, że chińskie klocki są ich podróbką – od 2011 roku produkcja klocków zgodnych ze standardem wymyślonym przez Duńczyków jest legalna na całym świecie, ze względu na to, że wygasł patent. Klocki z Chin więc są (w teorii) tym samym produktem, tylko pochodzącym z innego kraju. Gdzie więc różnica?
Tym, co wyróżnia oryginalne zestawy LEGO od chińskich są umowy podpisane z różnymi markami, osobami i firmami. Dzięki temu z klocków można budować zestawy nawiązujące do znanych miejsc, filmów lub pojazdów – Harry Potter, Gwiezdne Wojny, Bugatti, Ferrari, Wieża Eiffla, itp. Takich umów jednak nie posiadają chińscy producenci i właśnie to jest element “nielegalnego” podrabiania, choć wątpię, by wiele osób się tym przejmowało…
Jakość i wygląd bez większych różnic
Same klocki z Chin nie odbiegają za bardzo jakością względem LEGO. W dotyku jedne i drugie są takie same i tak samo do siebie pasują. Wizualną różnicą jest brak logo marki na wystających elementach łączących klocki (kółka na górze klocka) – w przypadku chińskiej wersji są one po prostu płaskie, podczas gdy “oryginały” mają napis LEGO.
Nie ma także najmniejszego problemu z łączeniem ze sobą klocków z różnych zestawów. Zgodnie z założeniami, klocki z Chin pasują do tych, które produkowane są w Danii i odwrotnie. Nie spotkałem się także z jakimikolwiek brakami części w zestawach, a wręcz odwrotnie – pojedyncze klocki były w nadmiarze (np. ręce dla ludzików).
Ciekawostką natomiast jest to, że ludziki z chińskich klocków nie są złożone. Do worków wkładane są tak, jak wypadają z maszyny, czyli każdy element osobno – tułów, ręce, dłonie, nogi, głowa, włosy, itp. W przypadku LEGO tułów otrzymujemy z zamontowanymi rękami i dłońmi.
Różnice względem zwykłego LEGO
Pierwszą ważną kwestią, która powinna zainteresować osoby planujące kupić chińskie klocki na prezent urodzinowy lub świąteczny jest brak pudełka i inna nazwa serii / marki. Niektórzy chińscy sprzedawcy oferują oczywiście zestawy z pudełkiem, które są o kilka dolarów droższe niż w przypadku wersji w samych workach, jednak nadal nie znajdziecie na nich napisu “LEGO” lub też “Harry Potter” (o ile na takowy zestaw zdecydujecie), tylko jakąś chińską nazwę i np. “Justice Magican”.
Druga różnica to brak logo LEGO na klockach, ale to raczej nie powinno nikogo dziwić – w końcu to chińskie klocki. Na szczęście nie wpływa to w żaden sposób na układanie ich.
Trzecia różnica to prawdziwe detale, na które ciężko zwrócić uwagę, jeśli nie mamy pod ręką dwóch takich samych klocków. Jak na przykład wykonanie skrzynki i jej wygląd po zamknięciu (LEGO zamyka się całkowicie, chińska ma malutkie szpary). To także nie przeszkadza w zabawie.
Czwarta i chyba największa dla większości konsumentów, to cena. Klocki LEGO w Polsce kosztują kilka, a nawet kilkanaście razy więcej niż ich odpowiedniki z Chin. Dla przykładu – Zamek Hogwart w Polsce kosztuje około 1500 zł, a w Chinach około 500 zł; Bugatti Chiron w Chinach około 350 zł, w Polsce około 1700 zł.
Piąta, bezpośrednio związana z czwartą – kupując klocki w Polsce, czas oczekiwania na dostawę wynosi zwykle 2-3 dni. Zamawiając z Chin należy liczyć się z dostawą za 2-6 tygodni (ja czekałem około 40 dni na swoje). Jeśli więc ktoś planuje zakup klocków z Państwa Środka, to lepiej robić to z dużym wyprzedzeniem…
Ostatnia kwestia to “zdrowie”. Tworzywo sztuczne w LEGO jest znanego pochodzenia, a same klocki przechodzą szeregi badań, by zostać dopuszczonymi do sprzedaży. Chińskie natomiast są sporą niewiadomą – produkcja na wschodzie, przylatują w workach, a kontroli nad tym zbytnio nie ma…
Czy warto? Podsumowanie
No i pytanie – czy warto się bawić? Myślę, że tak, gdyż dodatkowe kilkaset złotych piechotą nie chodzi. Inną kwestią jest natomiast bezpieczeństwo (czyt. zdrowie) dziecka, które ma się bawić klockami. O ile jeszcze nastolatek nie będzie raczej chciał ich lizać, o tyle mniejsze dziecko może różnie podchodzić do tematu (o połknięciu nawet nie mówię). Dla starszego dziecka (i dla mnie) raczej zdecyduję się na zakup chińskiego wariantu, o ile ceny i warunki zakupów się nie zmienią. Jednak jeśli chodzi o mniejsze dziecko, to tutaj raczej lepiej spojrzeć na zabawki “sprawdzone”.