Chyba każdy, kto ma dziecko zauważył już, że gadżety dla rodziców, które ułatwiają opiekę nad dzieckiem czyhają na nas na każdym kroku. Od leżaczko-bujaczków dla maleńkich bobasów, przez uciekające piłki po elektroniczne nianie czyli po prostu kamerki. Jak to się ma do czasów, kiedy wszystkie te czynności wykonywał rodzic? Jaka czeka nas przyszłość?
Zacznę z grubej rury!
Ogladaliście może film „Jestem Matką” ? Jeśli nie, a jesteście ciekawi – jest dostępny na Netflixie. Abstrahując od wykonania, chodzi mi o ideę. Nie chcąc zdradzać zbyt wielu szczegółów napiszę, że jest tam pokazana sztuczna inteligencja, która nie chce zagłady ludzkości, a bardziej chce nam pomóc. Nie jest to film z gatunku bij, zabij. Zmusza do myślenia i trochę do refleksji. Ale do brzegu…
Moim zdaniem „elektroniczne zabawki” nigdy nie powinny zastąpić rodzica. Czas spędzany z dzieckiem jest bezcenny, no i warto zaznaczyć, że liczy się jakość. Dlatego właśnie gadżety powinny być wspomagaczami, a nie „zastępowaczami”. Bujaczek, który sam buja, nie trzeba nic machać? Super, ale przez cały dzień to już trochę lipa.
Potrzeba – gadżety dla rodziców
Smart gadżety mogą lub towarzyszą dzieciom już od noworodka. Na rynku jest tyle „uławiaczy życia” dla rodziców, że ogranicza nas tylko wyobraźnia. Proszę bardzo. Na samym początku wspomniana wcześniej elektroniczna niania i monitor oddechu. Sama używałam i dalej używam w tym celu zwykłej kamerki. To bardzo wygodne, że mogę zostawić śpiącą TechCórkę, zamknąć drzwi i pójść robić coś innego. Kiedy młoda miała katar, najlepiej spało jej się na dworze, to wystawiałam ją w wózku na balkon i nastawiałam kamerkę, żeby mieć na nią z kuchni oko. TechCórce zdarza się wybudzać cicho i potem tak się wierci, że pasy z wózka powstrzymują ją tylko na chwilkę. Bez kamerki na pewno nie zostawiłabym jej samej.
Jakieś inne gadżety ze świata technologii dla niemowlaków? „Ekspres” do mleka modyfikowanego. Jest kilka modeli, które pobierają wodę i proszek mm. Większość to jednak tak naprawdę podajnik wody w fajnym kształcie. My używamy dla TechCórki czajnika, który utrzymuje zadaną temperaturę, działa tak samo. Nasz to Xiaomi, niby jest „smart”. Można nim sterować przez apkę, ale wiele produktów różnych marek ma już tą funkcję.
Z innych gadżetów – smoczek z termometrem i czujnikiem oddalania się dziecka. Moja opinia? Fajne, ale raczej jako doraźny gadżet niż codzienny atrybut. Faktycznie, dla małych dzieci, które odwracają głowę przy próbie pomiaru to może być przydatny gadżet. Jeśli sam termometr komuś nie wystarczy można zaopatrzyć się też w smart czujnik w formie klipsa do ubranka. Monitoruje on podstawowe funkcje życiowe. Problemy z przybieraniem? Proszę bardzo. Przewijak z wagą. Do tego wózek który pcha się sam, podgrzewa butelki i filtruje powietrze. Ma też możliwość podążania za osobą, więc rodzic może np. pójść pobiegać, ma wolne ręce, a wózek utrzymuje odległość.
Coś dla starszych dzieci
Kamerka przydaje się nie tylko przy niemowlakach, ale też przy starszych dzieciach. TechSyn bawi się w swoim pokoju, a ja zdalnie sprawdzam, czy długa cisza powinna mnie stresować. Jak wpadają do nas znajomi z dziećmi to też dla spokoju sumienia nadzorujemy z odległości. Wszelkiego rodzaju lokalizatory – zegarki, airtagi z opaską lub wszyte do ubrania dziecka (zob. zdj z intagrama).
Oczywiście jest też pełno zabawek, które pomagają zająć czas malucha. Oprócz celów rozrywkowych są też tworzone takie, które wspomagają dziecko intelektualnie. Projektory z ekranem do nauki czytania czy pisania, które sprawdzają nacisk, kierunek pisania linii itp.
Istnieją są też robociki, które wspomagają rozwijanie umiejętności społecznych. Powstały w szczególności z myślą o dzieciach, które mają trudności z odnalezieniem się w społeczeństwie przez przypadłości takie jak np. autyzm. Producent przyznał, że stworzył takiego robocika, bo zauważył, że dzieci wiele łatwiej i szybciej potrafią otworzyć się przed takim robocikiem niż przed obcym dorosłym.
Smart gadżety w czynnościach domowych
Są wśród Was fani si-fi? Ja uwielbiam, szczególnie dlatego, że bardzo lubię się potem zastanawiać czy faktycznie czeka nas taka przyszłość. Poprzedni TechShake był o tym jaką technologię z filmów możemy spotkać w codziennym życiu. Spójrzmy. Już teraz szeroko pojęta „smart” elektronika mocno wspomaga rodziców w wychowywaniu dzieci. Czy wizja z wspomnianego przeze mnie filmu jest całkowicie odrealniona?
Pomijając całkowicie aspekt apokaliptyczny, to potrafię sobie to wyobrazić. Widzieliście ten filmik z 4-letnim dzieckiem, które po przyjściu do domu robi szereg czynności domowych zupełnie samodzielnie? Elektronika tak bardzo wszystko ułatwia i „myśli” za operatora, że do obsługi nie trzeba nawet umieć czytać, bo wystarczy nacisnąć przycisk lub dwa. Zamiast smart sprzętów – robot i dziecko z głowy. Rodzic przychodzi z pracy, ma czas na rozrywkę z dzieckiem, nie musi się przejmować gotowaniem, sprzątaniem itp. Smart gosposia 😀 Realna wizja? Dla mnie jak najbardziej. Od gosposi wspomagającej przy czynności domowych do niani wspomagającej przy dziecku – niedaleka droga.
Nasze gadżety
Chciałabym na końcu tego TechShake opisać Wam nasze najciekawsze gadżety dla rodziców, które przydają mi się w codziennym życiu w rodzinie 2+2. Nie wszystkie są „smart”, ale wszystkie znacząco ułatwiają nam życie.
Jeszcze przed narodzinami TechCórki na pierwszym miejscu gadżetów wpomagających w mojej osobistej liście był samojezdny odkurzacz. Obecnie nadal staram się go włączać prawie codziennie, jak wychodzimy na spacer. Przy okazji sprzątania po śniadaniu – zbieram zabawki z podłogi i podczas naszej nieobecności Fafik może śmigać.
Kolejny gadżet to najnowszy sprzęt w naszym domu – odkurzaczo-mop. Mogliście przeczytać recenzję TechTaty tutaj. Ja od siebie dodam, że pomimo mojego pierwszego wrażenia, że jest dość ciężki, używam go codziennie – do sprzątania po posiłkach. Zbieram tylko większe kawałki, a resztę lecę mopem. Nie martwię się, że zostaną klejące czy tłuste ślady.
Czajnik gotujący wodę, o którym już wspomniałam, sprawdza się od pierwszej butelki przygotowanego mleka modyfikowanego. Dodatkowo używam go też do podgrzewania wody przed spacerem – zimą wlewam ciepłą do termosów dla dzieci. Wspominałam też o kamerce, przez którą zdalnie nadzoruję dzieci. Sprawdza się też do kontrolowania w jakich godzinach dzieciaki miały drzemkę, albo czy spokojnie spały w nocy.
Smart gniazdka sprawdzają się nam do zdalnego sterowania lamką – nie trzeba wstawać, żeby wyłączyć lampkę. Bardzo sprawdziło się to, kiedy podłączyliśmy do tego gniazdka światełka choinkowe. TechTata ustawił o jakiej godzinie mają się zaświecać i gasić i po za tym nie wymagały zupełnie naszej uwagi, a cieszyły oko.
Jeśli o źródłach światła mowa – bardzo polecam smart lampy. Tak nie do końca jestem pewna, czy można je nazwać „smart” bo nie wiem czy są takie mądre jakbym chciała 😀 Ale bardzo przydaje się regulacja temperatury i mocy przez aplikacje – nie trzeba pilnować kolejnego pilota, żeby nimi sterować. W ciągu dnia lampy (sufitowe) świecą jaśniej, a kiedy nadchodzi wieczór nastawiamy je na cieplejsze i ciemniejsze światło – żeby nie rozbudzały dzieci, a żeby można było spokojnie wykonywać wieczorne czynności. Mamy w przedpokoju smart żarówkę, ale jej zmyślności nie używam wcale – każda inna żarówka sprawdziłaby się tak samo. Może dwa razy zapaliłam lub wyłączyłam ją komendą – ostatnio kiedy niosłam tort i miałam zajęte obie ręce.
Bardzo przydatne są też czujniki, które pokazują jaką temperaturę i wilgotność mamy w domu. Łatwiej jest mi ubrać dzieci, jeśli wiem do jakiej temperatury mam się dostosować np czy zakładać bodziaka pod piżamkę czy nie. Zimą bardzo często sprawdzam też wilgotność. Raz jest bardzo sucho – wszystkim się wtedy bardzo źle oddycha, a czasem bardzo wilgotno. Boimy się grzyba, więc staramy się wtedy trochę osuszyć mieszkanie. Na razie na szczęście najczęściej wystarczy otworzyć okna. Mamy też czujki ruchu, oczyszczacz, nawilżacz i duuuuże chęci rozbudowy smart home, ale tutaj, gdzie mieszkamy nie chcemy już w nic inwestować.
A jakie elektroniczne, pseudo „smart” sprzęty wspomagają Wasze życie?
Chętnie poczytam co Wam się sprawdza najlepiej, a co jest zbędą fanaberią!