Narwal Freo – odkurzacz premium, który sprząta i myje za nas

Po kilku latach użytkowania w domu odkurzacza automatycznego Xiaomi, Roborock i Viomi, nadszedł czas na zmianę. Szczęśliwy splot zdarzeń sprawił, że w moje ręce (a w zasadzie na podłogę) trafił odkurzacz Narwal Freo, który potrafi znacznie więcej, niż poprzednie roboty, które użytkowałem, i który znacznie podniósł teraz poprzeczkę moich oczekiwań względem odkurzacza automatycznego w domu.

Co to ten Narwal?

Przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz usłyszałem nazwę marki, to od razu w głowie zaczęła mi grać piosenka z czasów liceum “Narwhals, Narwhals, swimming in the ocean…” (wideo niżej, ale ostrzegam – nie da się odzobaczyć i wciąga niczym Baby Shark), więc uznałem, że warto trochę przed samą recenzją przedstawić brand, by nie trzymać się wyłącznie zabawnych skojarzeń.

Z racji, że marka w Polsce, a nawet w samej Europie dopiero rozwija skrzydła, to słowem wstępu powiem, że firma istnieje już na rynku kilka lat. W tym czasie z powodzeniem podbiła serca użytkowników w Azji oraz Stanach Zjednoczonych, gdzie (według informacji od przedstawicieli marki) zajmuje obecnie czołowe miejsce jeśli chodzi o sprzedaż urządzeń z tej kategorii (TOP 5 na global, TOP 3 w USA). I po kilku tygodniach spędzonych z nowym odkurzaczem chyba rozumiem, dlaczego użytkownicy na tamtejszych rynkach tak polubili ten sprzęt.

Specyfikacja odkurzacza Narwal Freo

  • Wymiary stacji bazowej: 370 x 415 x 435 mm
  • Wymiary odkurzacza: 350 x 351.5 x 106 mm
  • Waga odkurzacza: 4.35 kg
  • Pojemność baterii: 5200 mAh
  • Moc: 45W
  • Moc ssania: 3000 Pa
  • Dodatkowe informacje: obrotowe szczotki mopujące, samoczyszczenie i suszenie mopa, automatyczna wymiana wody w stacji (opcjonalnie), obsługa środka czystości (opcjonalnie), aplikacja mobilna Android / iOS, wyświetlacz na stacji bazowej

Zawartość pudełka i rozpoczęcie użytkowania

W odróżnieniu od wszystkich poprzednio posiadanych przeze mnie odkurzaczy, Narwal Freo jest w naprawdę sporym opakowaniu. W zestawie otrzymujemy robota ze stacją bazową z pojemnikami na czystą oraz brudną wodę, a także 2 szczotki boczne, 2 podkładki mopujące oraz jedną butelkę środka czyszczącego, który zwiększa możliwości czyszczące mopowania, jednocześnie nie uwalniając żadnych dziwnych zapachów.

Poza tym oczywiście instrukcja obsługi i tyle. Mogliby się oczywiście pokusić chociaż o dodatkowy zestaw szczotek bocznych lub podkładek mopujących, ale z zestawu, który otrzymujemy i tak można spokojnie korzystać przez kilka tygodni. Po miesiącu regularnego odkurzania (co dzień/co dwa dni) pozostało nadal ponad 130 godzin odkurzania, by trzeba było je wymienić.

Jakość wykonania wszystkich elementów stoi na najwyższym poziomie. Stacja i odkurzacz wykonane są z tworzywa sztucznego wysokiej jakości i jedynym w sumie minusem jest zastosowanie błyszczącego plastiku, który się łatwo palcuje – widać to w sumie na stacji bazowej na zdjęciach poniżej, gdzie przy rozpakowywaniu dzieci musiały już wszystko sprawdzić. Przejawem dbałości o klienta i wygodę użytkowania jest także wyposażenie stacji bazowej w dotykowy, czytelny wyświetlacz LCD, który służy zarówno do podglądu aktualnego stanu urządzenia, jak i do sterowania nim, jeśli nie mamy pod ręką smartfona.

Podłączenie wszystkiego i rozpoczęcie pracy odkurzacza to kilka chwil. Wystarczy ustawić bazę w wybranym miejscu, podłączyć ją do prądu, wsunąć odkurzacz do środka i rozpocząć konfigurację wszystkiego w aplikacji. W czasie, gdy wszystko będzie się ze sobą synchronizować warto też nalać wody do zbiorników oraz umieścić detergent w miejscu na niego przeznaczonym (jeśli chcecie z niego korzystać). Po połączeniu odkurzacza z bazą warto też zaktualizować oprogramowanie wszystkiego i rozpocząć nowy etap w życiu domu.

Aplikacja mobilna Narwal

Do wykorzystywania pełni możliwości odkurzacza Narwal Freo niezbędna jest aplikacja mobilna dostępna na systemy Android oraz iOS. I choć sam odkurzacz jest wyposażony w naprawdę sporo funkcji, to układ samej aplikacji jest naprawdę czytelny i nie przytłacza na pierwszy rzut oka. Pierwszy ekran to tak naprawdę informacje o stanie urządzenia oraz skróty do głównych czynności sprzątania.

Jeśli natomiast ktoś będzie zainteresowany większym zagłębieniem się w kwestie konfiguracyjne, to także będzie zadowolony, gdyż w kolejnych ekranach można mocno spersonalizować sprzątanie, modyfikując pomieszczenia, ustawiając odpowiednie nazwy lub strefę zakazaną, a nawet materiał podłogi, co spowoduje dostosowanie nacisku mopów podczas mycia. Dla informacji – w naszym mieszkaniu podłogi to głównie parkiet, z jedną wycieraczką przy drzwiach. Do tego dochodzą kafle w łazience z jednym dywanem i koniec różnorodności.

W ustawieniach aplikacji Narwal Freo mamy wygodną możliwość podglądu aktualnego stanu zużycia akcesoriów, weryfikacji dostępności aktualizacji oprogramowania. Jest tam też opcja aktywacji kontroli rodzicielskiej, dzięki czemu dziecko nie będzie mogło łatwo sterować robotem z poziomu ekranu na stacji bazowej (polecam gorąco, gdyż Zuzia za każdym radzem gdy mija stację musi dotknąć ekranu) oraz udostępnienia urządzenia innym domownikom – czyli 2 rzeczy, które zrobiłem zaraz po wstępnej konfiguracji odkurzacza.

W trakcie sprzątania natomiast można podglądać w czasie rzeczywistym gdzie Narwal obecnie się znajduje, które pomieszczenia już posprzątał (oraz ile razy – o czym świadczy kolor tła). I tutaj ciekawostka, gdyż mapę mieszkania można wyświetlać zarówno w 2D jak i w 3D – choć jest to bardziej ciekawostka/bajer, niż rzeczywiście przydatna funkcja.

Narwal Freo i sprzątanie, czyli kiedy dzieje się magia

Ale dość o tematach pobocznych – czas na mięso, czyli informacje o tym, jak ten odkurzacz automatyczny radzi sobie jeśli przyjdzie co do czego. A że to coś przychodzi dość często jak ma się dzieci, to uruchamiamy go codziennie/co drugi dzień i tak naprawdę jedynym minusem obecnych robotów sprzątających jest to, że nie są w stanie jeszcze same odkładać rzeczy z podłogi na miejsce. Wiem, że przy odpowiedniej pracy tę funkcję mogą pełnić dzieci, ale obecnie cieszy mnie, że ogarniają swoje zabawki, więc resztę “gratów” trzeba ogarnąć własnymi siłami.

Gdy podłoga nadaje się już do sprzątania (czyt. nie ma na niej rozlanej zupy, itp.) to można zająć się uruchomieniem robota. W aplikacji można wybrać tryb sprzątania, który nas interesuje – a do wyboru mamy ich w zasadzie 5:

  • Freo Mind, czyli inteligentne sprzątanie, które będzie dostosowywało moc oraz powtórzy sprzątanie odpowiednią ilość razy do wykrytych podczas sprzątania zabrudzeń (pierwsze sprzątanie w tym trybie trwało u nas prawie 3h – “nie brawo my”),
  • Odkurzanie i mopowanie – gdzie możemy wybrać intensywność obu czynności, a także ich siłę,
  • Odkurzanie, a następnie mopowanie – jw.,
  • Odkurzanie – jw.,
  • Mopowanie – jw.

My najczęściej korzystamy z pierwszego i trzeciego trybu i oceniam je pozytywnie. Zarówno z podłogami w pokojach, jak i kafelkami oraz wycieraczką w korytarzu Narwal Freo radzi sobie bardzo dobrze. Jedynym “brudem”, który sprawił odkurzaczowi trudność był – o dziwo – suchy ryż, który przez to, że jest lekki i malutki odskakiwał od szczotki bocznej na tyle daleko, że szczotka główna go nie złapała. Tutaj oczywiście problem rozwiązało drugie odkurzanie, ale nie mogłem o tym Wam nie wspomnieć.

Odkurzacz Narwal zdecydowanie lepiej radzi sobie z kablami i omijaniem przeszkód niż poprzedni VIOMI V2 Pro, którego mieliśmy, gdyż przyznam szczerze, że przez ostatni miesiąc ani razu nie zdarzyło mi się, żeby wciągnął on jakiś kabel, większą zabawkę lub inny przedmiot, który mógłby spowodować, że jakoś się zablokuje. Przy poprzednim robocie zdarzało się to częściej – trzeba było naprawdę zadbać o to, żeby na podłodze nie znalazło się nic.

Oczywiście jako rodzic nie mogłem pominąć testu LEGO i zabawki. I jest znośnie. Narwal Freo ominie małą, dziecięcą skarpetkę, jednak z klockami jest różnie. Płaski klocek LEGO może wciągnąć (1,2,4), jednak już “klasyczne – budowlane” klocki mogą się po prostu pod nim zaklinować lub po nich po prostu przejedzie. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku pojedynczych klocków LEGO DUPLO. Natomiast nie ma problemu z omijaniem skarpet – tutaj radzi sobie bardzo dobrze. Nie polecam jednak zostawiać na pastwę odkurzacza zabawek, lepiej jednak schylić się raz więcej.

Mycie podłogi przez odkurzacz Narwal Freo natomiast to prawdziwa bajka. Mimo, że mam automatycznego, ręcznego mopa Xiaomi, to od kiedy po domu jeździ nowy “fafik”, to naprawdę używamy go od wielkiego dzwonu. Czyli, gdy Zuzia uzna, że koniec jedzenia zupy i akurat nie było ma przy niej nikogo, by zdążyć powstrzymać ją przed zrzuceniem jedzenia na ziemię. Poprzednie odkurzacze, które mieliśmy, miały zamontowaną ściereczkę, która po prostu “ścierała” i jak dla mnie rozmazywała brud po całej podłodze – myciem więc tego nazwać się nie dało.

Narwal Freo natomiast naprawdę myje podłogę. Raz, że ma dwie obrotowe szczotki, które myją, a nie po prostu suną po podłodze, to dodatkowo jeszcze odkurzacz stosuje naturalny detergent, który dozuje sobie automatycznie podczas sprzątania. Dodatkowo możemy ustawić, czy mopy mają być myte po ogarnięciu określonej powierzchni, czy też dopiero po sprzątnięciu pomieszczenia. Różnica w jakości czyszczenia podłogi jest więc nieporównywalna i naprawdę widoczna gołym okiem. Co więcej, jeśli macie gdzieś w pomieszczeniu dywan lub wycieraczkę, to robot po jej wykryciu nie będzie jej mył – byłoby to bezsensowne – a podniesie nakładki mopujące, by po niej przejechać lub też ominie bez podnoszenia (w zależności od ustawień zachowania).

Ogarnięcie przez robota podłogi w naszym mieszkaniu (salon, kuchnia, korytarz i pokój Marcela, czyli około 27 m2) w trybie Freo to prawie 2 godziny – jeśli nie ma tragedii brudowej, natomiast w trybie odkurzania, a następnie mopowania, to około godziny. Natomiast z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że podłoga jest wtedy dobrze odkurzona i umyta. Oczywiście, czas ten może się zmienić, w zależności od tego, jak ustawicie sobie moc sprzątania lub ilość powtórzeń, jednak ja jadąc na ustawieniach domyślnych stwierdzam, że daje radę.

Opcjonalny zestaw do automatycznej wymiany wody

Tym, co dodatkowo wyróżnia Narwala Freo od innych odkurzaczy automatycznych jest fakt, że bazę można podłączyć (po dokupieniu odpowiedniego modułu) do czystej wody i odpływu, by całość działała automatycznie jak pralka – bez konieczności dolewania czystej i wylewania brudnej wody ze zbiorników. To jedno z tych niewielu akcesoriów, które zdecydowanie polecam dokupić od strzałą, bo sprzęt staje się praktycznie bezobsługowy. Jedyną czynnością, która nam zostaje do wykonywania, to bieżąca konserwacja, czyli opróżnienie pojemniczka na śmieci oraz czyszczenie, gdy aplikacja powie, że nadszedł już czas.

Zestaw składa się z kilku elementów. Mamy główny moduł, w którym umieszczony jest bufor wody, pompkę, plastikowe rurki dopływowe, rurę przyłączeniową oraz maskownicę dla przewodów. Sam proces podłączenia akcesorium także do najtrudniejszych nie należy – wymaga on podstawowej obsługi narzędziami oraz (w razie konieczności) dokupienia trójników do przyłącza wody czystej oraz odpływu wody brudnej. Mi cały proces zajął około 10 minut, a wszystko jest bardzo dobrze wytłumaczone, zarówno na wideo, jak i w instrukcji obsługi. Jeśli jednak nie macie wiary we własne umiejętności, to dowolny hydraulik lub pan “złota rączka” powinien sobie poradzić z tym w chwilę.

Narwal Freo – czy warto kupić?

Jeśli miałbym odpowiedzieć krótko, to TAK. Zdecydowanie pójście w kierunku odkurzacza premium to znaczna zmiana, względem odkurzaczy bardzo dobrych, ale tanich – ten po prostu może więcej oraz robi to znacznie lepiej. A jak dodamy do tego opcję automatycznej wymiany wody, to okazuje się, że sprzęt staje się praktycznie bezobsługowy. Teraz pytanie tylko, czy budżet pozwala Wam zainwestować w odkurzacz z wyższej półki, który będzie w stanie naprawdę sporo zmienić jeśli chodzi o sprzątanie podłóg w domu. Ja osobiście nie mogę się doczekać, gdy sprawdzę ten sprzęt na podłodze w nowobudowanym domu.

Odkurzacz automatyczny Narwal Freo w TECHWISH

Z kodem narwalTR kupicie odkurzacz z darmową dostawą oraz dodatkowym detergentem GRATIS! (współpraca)

Tech Tata
Tech Tata
Tato z TechRodzinka.pl. Ogromny gadżeciarz i fan nowych technologii. Prywatnie mąż Martyny i tato Marcela oraz Zuzi. Absolwent Politechniki Wrocławskiej (inż Informatyki, mgr Zarządzania).
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie komentarze
0
Ciekawi nas Twoje zdanie - skomentuj wpis!x